lezy na nim gruzja i armenia
Rainbow Gruzja oferty na wczasy i wakacje 2023 z biurem Rainbow. Last minute Gruzja. Czas na Kaukaz - Gruzja, Azerbejdżan, Armenia. 17.09.2024- 01.10.2024 (14
Na miejscu zobaczymy wpisane na listę UNESCO: Monastyr Dżwari (VII w.) i katedrę Svetitskhoveli (XI w.), w której przechowywanych jest wiele skarbów wiary w tym chiton Chrystusa. Czas wolny na zakupy. Transfer na dworzec w Tbilisi. Kolacja w formie suchego prowiantu (lunch boxes). Przejazd nocnym pociągiem do Baku. 4 dzień – Baku
leży na podłodze ★★ JAMNO: jezioro, nad którym leży Mielno ★★★ RADOM: leży nad Mleczną ★★★ RANNY: leży na noszach ★★★ RODAN: leży nad nim Awinion ★★★ EUROPA: w jej środku leży Polska ★★★ HUDSON: rzeka, u kórej ujścia leży Nowy Jork ★★★ NIEMEN: leży nad nim Kowno ★★★ ZABRZE: miasto nad
leży na podłodze ★★ JAMNO: jezioro, nad którym leży Mielno ★★★ LOESS: jasnożółta, nawiana skała osadowa, less ★★★★★ mariola1958: RADOM: leży nad Mleczną ★★★ RANNY: leży na noszach ★★★ RODAN: leży nad nim Awinion ★★★ EUROPA: w jej środku leży Polska ★★★ HUDSON: rzeka, u kórej ujścia
Na prowincji kobiety ubierają się bardzo skromnie więc można spotkać się z nieprzychylnym wzrokiem w kierunku skąpo ubranych kobiet (np. w krótkich spodenkach). Butle do kuchenek. Ciężko jest w Gruzji kupić standardowe butle do kuchenek turystycznych (trafiliśmy na nie tylko w stolicy i w Kazbegi) dlatego trzeba zrobić duży zapas
Camping A La Rencontre Du Soleil Zoover. Armenia i Gruzja to dwa najstarsze chrześcijańskie kraje na świecie. Zachowało się tu wiele kościołów i klasztorów z pierwszego tysiąclecia (IV – VII wiek!). Pięknej, zabytkowej architekturze towarzyszą monumentalne góry (zobaczymy Ararat) i wspaniałe widoki kaukaskiej przyrody. Klasztor Chor Wirap na tle góry Ararat W muzeach i świątyniach ujrzymy znamienite zabytki i relikwie: w Erywaniu skamieniałą deskę z arki Noego oraz grot z włóczni, która przebito bok Chrystusa; w Tbilisi słynne „złoto z Kolchidy”. Atrakcję stanowi też wyśmienita kuchnia i wino – Południowy Kaukaz to ojczyzna tego trunku. Najstarsze pozostałości wina pochodzą z Gruzji i liczą sobie 7 tys. lat! Pamiętamy, że pierwszą winnicę zasadził Noe na stokach góry Ararat. Niżej prezentujemy nasz autorski program pielgrzymki. Został wielokrotnie sprawdzony i entuzjastycznie oceniony przez kolejne grupy. Realizujemy go na zamówienie, w dogodnym dla zamawiających terminie. Cena w zależności od wielkości grupy. Zainteresowanych prosimy o kontakt. ———————————————————————————————————————————————————————— 1 dzień: WARSZAWA – ERYWAŃ Zbiórka na lotnisku Okęcie w Warszawie o godz. Przelot do Erywania (czas przelotu 3,5 godz.). Transfer do hotelu, zakwaterowanie i nocleg. 2 dzień: ERYWAŃ Późne śniadanie. Przejazd ulicami Erywania i spacer przez centrum stolicy Armenii: plac Republiki, Aleja Północna, gmach opery, Kaskada. Wizyta w Matenadaranie – słynnym Instytucie Księgi, który zawiera największą na świecie kolekcję manuskryptów (najstarsza Ewangelia pochodzi z V wieku!). Odwiedzimy też tradycyjny bazar, gdzie można kupić ormiańskie przysmaki: słodycze, suszone i kandyzowane owoce i orzechy. Wizyta w kompleksie Cicernakaberd – upamiętnia ludobójstwo Ormian z 1915 r. Znajduje się tu świerk zasadzony w 2001 r. przez Jana Pawła II. W 2016 r. w czasie pielegrzymki do Armenii miejsce to odwiedził papież Franciszek. Czas wolny. Kolacja, a po niej grające fontanny w centrum Erywania. Nocleg. W Erywaniu znajduje się Kościół katolicki obrządku ormiańskiego. Istnieje możliwość odprawienia w nim Mszy Świętej. Deska z arki Noego, muzeum w Eczmiadzynie 3 dzień: ERYWAŃ – GARNI – GEGHARD – ERYWAŃ Po śniadaniu przejazd do wykutego w skale zespołu klasztornego Geghard (XII-XIII w.) wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wg legendy w średniowieczu przechowywano tu włócznię, która przebiła bok Chrystusa. Klasztor imponuję swoją prostotą i jednocześnie blaskiem górskiej scenerii wokół. Następnie przejazd do Garni – świątyni z I w. zbudowanej wg greckich i rzymskich antycznych wzorców. Usłyszymy tu dźwięk duduka, typowego dla Armenii instrumentu wykonanego z drewna moreli. Powrót do Erywania, obiadokolacja i nocleg. 4 dzień: ERYWAŃ – ECZMIADZYN – ZWARTNOC – ERYWAŃ Po śniadaniu przejazd do Eczmiadzynu – centrum ormiańskiego chrześcijaństwa. Legenda głosi, że miejsce budowy świątyni wskazał sam Chrystus. Nazwa świątyni tłumaczona jest jako „miejsce zstąpienia Syna Jednorodzonego”. Zwiedzanie głównej katedry (pierwszy kościół zbudowano tu w 301 roku!). Wizyta w przykatedralnym muzeum, gdzie zobaczymy świętą włócznię oraz deskę z arki Noego. W dalszej kolejności zwiedzimy zespół monastyrów Hripsime i Gajene (VII wiek!). W drodze powrotnej zatrzymamy się przy pozostałościach katedry Zwartnoc – lista UNESCO. W VII wieku, kiedy wzniesiono katedrę, miała ona być najpiękniejszym kościołem na świecie. Powrót do Erywania, czas wolny. Kolacja w jednej z tradycyjnych restauracji, gdzie towarzyszyć nam będzie muzyka na żywo i pieśni ludowe. Usłyszymy też zapewne „Taniec z szablami” Chaczaturiana. Nocleg w Erywaniu. Kościół św. Gajene w Eczmiadzynie 5 dzień: ERYWAŃ – CHOR WIRAP – ZORAC KARER – NORAWANK – GORIS Śniadanie, wykwaterowanie. Przejazd przez Równinę Araracką w stronę Goris. Po drodze wizyta w klasztorze Chor Wirap, skąd rozpościera się niezapomniany widok na świętą górę Ararat. Zgodnie z legendą, w głębokim skalnym lochu, w towarzystwie węży i skorpionów przez 13 lat więziony był Grzegorz Oświeciciel, założyciel Kościoła ormiańskiego. Następnie zobaczymy Zorac Karer, zwane ormiańskim Stonehenge. Znajdują się tu słynne menhiry (częściowo obrobione bloki skalne) datowane na VI tys. przed Chrystusem! Najprawdopodobniej są one pozostałością najstarszego na świecie obserwatorium astronomicznego. Następnie zobaczymy arcydzieło średniowiecznej architektury ormiańskiej – klasztor Norawank (z XIII-XIV w.) Obok wspaniałych budowli i pięknych płaskorzeźb (tympanony z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej) atrakcją będą widoki otaczających gór. Krótki przystanek we wsi Areni i wizyta w lokalnej winiarni – degustacja. Właśnie w tej wsi archeolodzy odkryli najstarszą znaną światu winiarnię. Przejazd do Goris, zakwaterowanie w hotelu, obiadokolacja i nocleg. Tatew, kościół św. Piotra i Pawła, IX wiek 6 dzień: GORIS – NORATUS – PRZEŁĘCZ SELIM – KLASZTOR TATEW – SEWAN Po śniadaniu wykwaterowanie i wyjazd w stronę jeziora Sewan. Po drodze zatrzymamy się we wsi Noratus, gdzie zobaczymy największe skupisko chaczkarów – kutych w kamieniu krzyży. Znajduje się tam około tysiąca krzyży, najstarsze z nich pochodzą z wczesnego średniowiecza. Chaczkary są esencją ormiańskiej kultury, najpiękniejsze z nich mają formę ażurowych koronek. Następnie przejedziemy przez przełęcz Selim (2410m – piękne górskie widoki i dobrze zachowany średniowieczny karawanseraj, czyli zajazd dla karawan wędrujących kiedyś Jedwabnym Szlakiem. W dalszej kolejności zobaczymy największy ormiański klasztor – Tatew (IX wiek). Kompleks wznoszący się nad wysokim kanionem robi imponujące wrażenie. Na uwagę zasługuje „tańcząca kolumna” – kamienny słup, w okresie średniowiecza pełniący rolę sejsmografu. Dostaniemy się tam nowo wybudowaną, najdłuższą pasażerską kolejką linową świata (5,7 km długości) – Księga Rekordów Guinnessa. Klasztor był jednym z centrum edukacyjnym średniowiecznej Armenii. Mieścił się tu jeden z najstarszych uniwersytetów na świecie, gdzie wykładano przedmioty humanistyczne, nauki ścisłe, muzykę, sztukę, kaligrafię i malarstwo. Przyjazd nad jezioro Sewan, zwane „ormiańskim morzem”. Jest to jedno z największych na świecie górskich jezior – leży na wysokości 2 tys. m Zakwaterowanie w hotelu, obiadokolacja, nocleg. 7 dzień: SEWAN – ACHTALA – HAGHPAT – SANAHIN – TBILISI Po śniadaniu wykwaterowanie i zwiedzanie pięknie położonego klasztoru Sewanawank (IX wiek). Przejazd do klasztoru Achtala z X w. – zachowane piękne freski. Zwiedzanie klasztoru Haghpat – średniowiecznej perły architektury armeńskiej, wpisanej na listę UNESCO oraz malowniczo położonego zespołu klasztornego Sanahin. Przyjazd na granicę z Gruzją. Przekroczenie granicy, zmiana autokaru. Przejazd do Tbilisi, zakwaterowanie w hotelu, kolacja i nocleg w Tbilisi. W Tbilisi znajduje się Kościół katolicki św. Piotra i Pawła. Istnieje możliwość odprawienia w nim Mszy Świętej. Winnica w Kachetii 8 dzień: TBILISI – MCCHETA Po śniadaniu zwiedzanie Tbilisi, jednego z najstarszych miast na świecie: Stare Miasto, świątynia Metechi, słynne tbiliskie łaźnie siarkowe ‘carskie banie’ – z zewnątrz, zamek Narikała skąd rozpościera się piękny widok na Tbilisi (wjedziemy tam nowoczesną kolejka linową). Dalsze zwiedzanie: katedra Sioni oraz pochodząca z przełomu V i VI wieku cerkiew Anczischati. Zobaczymy też Gruzińskie Muzeum Narodowe, w którym eksponowane jest słynne „złoto Kolchidy” – tu wrócimy pamięcią do klasycznych mitów greckich o Jazonie, Argonautach i złotym runie. Zobaczymy też aleję Szoty Rustawelego, która była świadkiem najważniejszych wydarzeń politycznych ostatnich lat. Przejazd do Mcchety, starożytnej stolicy Gruzji, wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie wznoszącego się nad miastem pięknego kościoła Dżwari (wyświęcony w 605 roku!) i monumentalnej katedry Sweti Cchoweli (XI w.). Kolacja w tradycyjnej gruzińskiej restauracji. Degustacja typowych gruzińskich potraw i miejscowego wina. 9 dzień: TBILISI – ANANURI – KAZBEGI Śniadanie. Wycieczka słynną Gruzińską Drogą Wojenną; obok Swanetii, jest to najbardziej malownicza część Gruzji. Przejazd pasmem Wielkiego Kaukazu, przekroczenie Przełęczy Krzyżowej (2379 m – jest to główne pasmo wododziałowe, czyli geograficzna granica między Europą a Azją. Zwiedzamy twierdzę Ananuri. Będzie można zobaczyć też położoną na wysokości 2170 m XIV-wieczną cerkiew św. Trójcy (Cminda Sameba) – wjazd samochodami terenowymi, dodatkowo płatne 10 USD. Rozpościera się stąd piękny widok na górę Kazbek (5047 m Według mitów gruzińskich, to właśnie do tej góry przykuty był Prometeusz. Po drodze zobaczymy kurort narciarski Gudauri. Kolacja i nocleg w Tbilisi. Kościół św. Trójcy, XIV wiek 10 dzień: TBILISI – KACHETIA Śniadanie. Przejazd w stronę prowincji Kachetia, głównego regionu uprawy winorośli. Gruzja jest ojczyzną wina (tradycje winiarskie liczą tu 7 tys. lat!). Zwiedzanie okolic bogatych w historyczne i architektoniczne zabytki oraz degustacja wina. Spróbujemy jedynego w swoim rodzaju gruzińskiego wina „tetri”. Jest to wino białe wytwarzane tradycyjnymi metodami, o właściwościach zdrowotnych wina czerwonego. W programie wizyta w urokliwym, malowniczo położonym miasteczku Signagi i zwiedzanie klasztoru Bodbe (tu znajduje się grób św. Nino, która w IV wieku schrystianizowała Gruzję). Nasza trasa wiedzie wzdłuż pasma Wielkiego Kaukazu. Powrót do Tbilisi, kolacja i nocleg. 11 dzień: TBILISI – GORI – UPLISCYCHE – TBILISI Po śniadaniu Przejazd do Gori. Zwiedzanie pięknego, wykutego w skale starożytnego miasta Upliscyche wraz ze wzniesionym w XII wieku kościołem św. Jerzego. Powrót do Tbilisi. Wizyta w największym na całym Kaukazie kościele św. Trójcy – monumentalna bryła świątyni widoczna jest niemal z każdego miejsca w mieście. Budowę ukończono w czasach rządów prezydenta Saakaszwilego, kościół ten jest symbolem odnowy gruzińskiego państwa. Przejedziemy też ulicą Lecha Kaczyńskiego oraz zobaczymy pomnik polskiego prezydenta. Czas wolny, który można wykorzystać na zakupy pamiątek i rękodzieła na targu artystów „Suchy Most” oraz na wizytę w tbiliskich łaźniach. Uroczysta kolacja z muzyką i pokazem tańców gruzińskich. Nocleg. Ananuri 12 dzień: TBILISI – WARSZAWA Wykwaterowanie z hotelu w godzinach nocnych i transfer na lotnisko. Samolot wylatuje o godz. 04:50 (czasu gruzińskiego). Planowy przylot do Warszawy o godz. 06:30 (czasu polskiego). Różnica czasu między Polską, a Gruzją: + 2 godziny. Świadczenia: – przelot na trasie Warszawa – Erywań i Tbilisi – Warszawa, – transport komfortowym autokarem na całej trasie zwiedzania, – zakwaterowanie w hotelach 3*, pokoje 2-osobowe, – wyżywienie: śniadania i obiadokolacje, w tym tradycyjne gruzińskie supry z winem, – degustacje wina oraz degustacja koniaku Ararat w Erywaniu, – opiekę polskojęzycznego pilota, – bilety wstępów do zwiedzanych obiektów, – przejazd kolejką linową w Armenii, – ubezpieczenie turystyczne: KL i NNW. Cena nie zawiera: – napiwków dla lokalnych przewodników i kierowców, 20 USD/osoba. Uwaga! Program wycieczki, opisy odwiedzanych miejsc i zdjęcia na zasadzie praw autorskich: Krzysztof Matys. Nasz film: Armenia – Gruzja, dwa najstarsze chrześcijańskie kraje. Zapraszamy również na naszą wycieczkę: Gruzja – Armenia.
Gruzja, to państwo, które chciałem odwiedzić od dawna. Wiele naczytałem się na temat żyjących tam ludzi, ich gościnności, uprzejmości i "miłości" do Polaków po roku 2008. Chciałem doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze. Odkładałem jednak wyjazd do Gruzji z roku na rok, gdyż mój rosyjski stoi na niskim poziomie. Dwa lata nauki w podstawówce wystarczyły do tego, by rozumieć ten język, poznać cyrylicę (co przydało mi się niejednokrotnie, podczas pilotowania grup w Bułgarii), ale jeśli chodzi o komunikację w tym języku, to wciąż mam blokadę. Na szczęście jest Magda (btw, najlepsza osoba, jaką poznałem od dłuższego czasu ;) ), która od roku uczy się tego języka i posługuje się nim znacznie pewniej niż ja. Gdy szukaliśmy jakiegoś miejsca, gdzie moglibyśmy lowcostowo wyjechać na urlop i trafiliśmy na tanie bilety do Kutaisi, wybór był prosty - lecimy na dwa tygodnie do Gruzji! Widok na Gruzję z samolotu Od momentu zakupienia biletów mieliśmy miesiąc na przygotowanie do wyprawy. Czytaliśmy masę poradników, blogów, czerpaliśmy informacje bezpośrednio od blogerów. Stworzyliśmy sobie listę rzeczy, które chcielibyśmy zobaczyć, zwiedzić i tak narodził się pomysł, by zahaczyć jeszcze o Armenię. Do Azerbejdżanu też myśleliśmy wstąpić, ale wizja walki o wizę i dodatkowych kosztów szybko nam ten pomysł wybiła z głowy (oczywiście nie na zawsze, bo ja od kiedy przeczytałem "Przedwiośnie" zawsze chciałem odwiedzić ten kraj i wiem, że kiedyś to zrobię). Zdobywając informacje na temat naszej przyszłej podróży skupiłem się na pozytywnych aspektach, natomiast Magda... no cóż, bardziej na tych racjonalnych (psy z bieszenstwem, laseczki cholery w rzece, malarie, itd :D ). Dzięki temu przygotowaliśmy się wyśmienicie do wyprawy i cały nasz bagaż był pięknie zaplanowany. Nasz bagaż przed podróżą. W tym dużym plecaku jest jeszcze namiot. Plan był prosty, przylatujemy do Kutaisi, lecimy stopem do Mestii, tam spędzamy dwa dni chodząc po okolicznych szlakach; stamtąd śmigamy na Tibilisi, gdzie spędzamy max jeden dzień i lecimy na północ, Gruzińską Drogą Wojenną do Kazbegi. Śpimy przy Świątyni Tsminda Sameba i wchodzimy jak najwyżej na Kazbek (przynajmniej do Lodowca Gergeti), kolejna noc przy świątyni i stamtąd znowu do stolicy na konkretniejsze zwiedzanie. Potem udajemy się do Armenii, gdzie zwiedzamy stolice, śpimy na Khor Virap z widokiem na Ararat, może zwiedzamy jeszcze jakąś atrakcję w okolicach stolicy (a jest ich bez liku) i południem Gruzji lecimy stopem przez Wardzię w stronę wybrzeża, skąd mamy lot z Batumi do Polski. Plan był dość luźny i bardzo dobrze, bo podróże po Gruzji rządzą się własnymi prawami :) Przekonaliśmy się o tym już... na lotnisku w Pyrzowicach. Z powodu gęstej mgły i braku systemu ILS, który to nie pozwala na lądowanie i startowanie samolotów w trudnych warunkach atmosferycznych na tym lotnisku, nasz lot był opóźniony o... 11 godzin. Dzięki czemu plan na pierwszy dzień podróży wziął w łeb. Lądujemy w Kutaisi o 16:40 czasu lokalnego, czyli znacznie za późno by dotrzeć stopem do Mestii. Ale nie załamujemy się i próbujemy. Chcemy przynajmniej dotrzeć do Zugdidi, a stamtąd łapać marszrutkę następnego dnia rano. Po przebrnięciu przez stado nagabywaczy, oferujących najróżniejsze ceny za podwózkę marszrutkami (busiki typu ford transit, itp) lub taksówkami w różne miejsca Gruzji, ustawiamy się przy głównej drodze tuż obok lotniska, biegnącej w stronę wybrzeża na zachód i Tibilisi na wschód. Nie mija pięć minut, jak zatrzymuje się czarne BMW z przyciemnionymi szybami, pękniętą przednią szybą i dwoma Gruzinami w środku, wyglądającymi nieco spod ciemnej gwiazdy. Magda się trochę cyka, ale podchodzimy i zagadujemy gdzie jadą. Okazało się, że wytatuowani goście dość słabo mówią po rosyjsku (chyba nawet słabiej niż ja), ale zmierzają kilkadziesiąt kilometrów w tę samą stronę, co my, a potem dopiero zjeżdżają z głównej drogi.. Nie namyślając się długo wsiadamy i dzięki temu już mamy okazję zobaczyć, jak się jeździ w Gruzji. O gruzińskich kierowcach i ich brawurowej jeździe krążą legendy, a my już wiemy, że jest w nich ukryte nie ziarnko prawdy, a całkiem porządny głaz. Wyprzedzanie na trzeciego, a nawet na czwartego, ciągłe używanie klaksonu (to chyba wg Gruzinów najważniejsza część wyposażenia samochodu i nie wyobrażam sobie, by któryś kierowca wyruszył w trasę z niedziałającym klaksonem. Hamulcami czy sprzęgłem tak, ale nie klaksonem) czy mijanie z dużą prędkością włażących niespodziewanie na drogę krów lub świń... dużo by pisać. Ja z napięciem obserwowałem, jak chłopak prowadzący beemkę radzi sobie z coraz to nowymi przeciwnościami na drodze, a Magda kurczowo trzymała plecak i szczypała mnie w rękę oraz zamykała oczy. Trzeba jednak przyznać, że zarówno ten kierowca, jak i kolejni, z którymi mieliśmy okazje podróżować, mają niesamowity refleks oraz świetnie radzą sobie za kółkiem, nawet po spożyciu alkoholu ;) Krowy, wszędzie krowy... Przez to, że bariera językowa nieco utrudniała nam kontakt z chłopakami w czarnym samochodzie, postanowili oni włączyć bardzo głośno muzykę, zapalić papierosy i tak minęły nam pierwsze kilometry przejechane stopem z wiatrem we włosach wpadającym przez szeroko otwarte okna. Chcieli nas nawet poczęstować piwem, ale jeszcze za krótko byliśmy w tym kraju, by je przyjąć i grzecznie odmówiliśmy. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w pewnym momencie z głośników usłyszeliśmy słowa piosenki w naszym ojczystym języku. Otóż na płycie znajdował się jakiś polski kawałek disco-polowy. Niestety nie wiem jaki, gdyż kompletnie nie słucham tego typu muzyki (no może poza momentami, jak mi Magda puści jakiś kawałek, który później się wkręci na tyle, że nie można się go pozbyć w żaden sposób ;/ ). Gdy dotarliśmy do miejscowości, gdzie Gruzini zjeżdżali z głównej drogi, postanowili nas wysadzić w dogodnym miejscu do łapania stopa, tuż przy zatoczce przy wyjeździe ze stacji benzynowej. Na pożegnanie obdarowali nas szczerymi uśmiechami, pomachali i ruszyli z piskiem opon w swoją stronę. Nie wiem czy minęły 2 minuty, jak zatrzymało się kolejne auto - Mazda (nie wiem, jaki dokładnie model, ale jakiś wan) z kierownicą po prawej stronie (co mnie nieco zaskoczyło). Kierowca nie był również za bardzo rozmowny, ale jechał kilkanaście kilometrów w tym samym kierunku, co my, więc nas zabrał. Praktycznie cały czas rozmawiał przez telefon, ale jechał mniej brawurowo niż jego poprzednicy. Kolejnym zatrzymanym przez nas samochodem był nowiutki Nissan, prowadzony jak się potem okazało przez policjanta z Tibilisi (był to pierwszy policjant w Gruzji, który zatrzymał się po tym, jak machnąłem ręką, ale nie ostatni). Vakhao, bo tak miał na imię, okazał się miłym gościem, który uległ urokowi Magdy tak bardzo, że zaproponował pomoc i nocleg, gdy będziemy w stolicy kraju. Dał swój numer telefonu, a gdy już wysiadaliśmy w miejscowości, do której zmierzał, kazał Magdzie znaleźć na swoim smartfonie siebie na fb, by mógł ją od razu zaprosić do znajomych. Coś, gdzieś na trasie do Zugdidi W miejscowościach, w których wysiadaliśmy, stanowiliśmy nie lada atrakcję. Ich mieszkańcy podchodzili do nas, zagadywali skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Ogólnie było to bardzo przyjemne i czuliśmy zewsząd płynącą do nas sympatię, ale także ciekawość i chyba niedowierzanie, że podróżujemy stopem. Wielu oferowało, że zatrzymają dla nas marszrutkę albo taksówkę, ale my oczywiście grzecznie odmawialiśmy i szliśmy w kierunku miejsca, gdzie mogliśmy spokojnie zatrzymywać kolejne auta. Ostatnim samochodem, jakim mieliśmy okazję zatrzymać tego dnia, a jednocześnie dotrzeć nim do samego Zugdidi był całkiem nowy mercedes, prowadzony przez Giorgija. Dzięki temu chłopakowi poznaliśmy, co tak naprawdę znaczy Gruzińska gościnność. Jechał on z Tibilisi do swojego rodzinnego domu, znajdującym się w miejscowości, którą obraliśmy sobie za cel po tym, jak opóźnił się nasz samolot. Giorgij zaproponował nam, że nie tylko zabierze nas do Zugdidi, ale także pokaże nam morze i zapewni nocleg. Oczywiście początkowo grzecznie odmówiliśmy, ale jak już zadzwonił do mamy, by szykowała kolację, nie mieliśmy innego wyjścia, jak zgodzić się na wszystko. Takie smakołyki czekały na nas u mamy Giorgija Gdy przyjechaliśmy na miejsce, to czekał już syto zastawiony stół. Na nim prawdziwy, gruziński chleb, grillowane mięso, warzywa, owoce paichu (to chyba była marynowana na słodko gruszka, ale pewności nie mamy) i oczywiście wino. Nana - mama Giorgija, okazała się przemiłą kobietą, która nadawała ton i tempo toastom oraz z którą można było porozmawiać praktycznie o wszystkim. Gdy się najedliśmy i napiliśmy do syta, Giorgij zgodnie z wcześniejszą obietnicą, zabrał nas do oddalonej około 20 km miejscowości - Anaklii. Pospacerowaliśmy po plaży, posiedzieliśmy nad morzem, posłuchaliśmy szumu małych fal, uderzających o niewielkie skałki wystające z wody. Czuliśmy jednak z Magdą zmęczenie wrażeniami pierwszego dnia w kompletnie nowym miejscu i około północy wróciliśmy do domu Giorgija. Spytaliśmy się go, gdzie możemy rozbić nasz namiot, ale on tylko się uśmiechnął, machnął ręką i kazał iść za nim oraz Naną. Anaklia Dom Giorgija z zewnątrz był w stanie surowym, ale w środku miał wyremontowane pokoje. Nas zaprowadził do pięknego, urządzonego w ciekawym stylu pokoju ze starymi meblami, fioletowymi zasłonami (Magda pewnie nazwałaby ten kolor jakoś inaczej, ale dla mnie to był fiolet :P ), obrazami na ścianach i ogromnym, wygodnym łożem. I tak pierwszą noc naszej wyprawy, gdzie nastawieni byliśmy na spanie w dzikich warunkach pod namiotem, spędziliśmy w miejscu, którego kompletnie się nie spodziewaliśmy. Giorgij pokazał nam również, gdzie jest wychodek, ale nie odważyliśmy się z niego skorzystać i po umyciu się za pomocą nasączonych chusteczek wskoczyliśmy do wyra. Mimo ogromnego zmęczenia, dość długo z wrażenia nie mogliśmy zasnąć. Miał być namiot, a było takie łoże :) Rano czekało nas śniadanie, które spożyliśmy wraz Giorgijem, jego mamą i ciotkami. Oczywiście było przepyszne i nie zabrakło domowego wina. W podzięce zostawiliśmy widokówkę z naszymi danymi i podziękowaniami za gościnę. Widniały na niej zabytki Wrocławia. Następnie Giorgij zapakował nas do auta i zawiózł do centrum miasta, gdzie czekała nas marszrutka do Mestii. Było to dla nas niesamowite przeżycie, że już pierwszego dnia mogliśmy poczuć na własnej skórze, jak wygląda prawdziwa gruzińska gościnność. Już wtedy wiedzieliśmy, że ten kraj jest szczególny, ale naprawdę zakochaliśmy się w nim, po spędzeniu nadprogramowych dni w stolicy Swanetiii - Mestii. Z Giorgijem i jego rodziną. Gruzja i Armenia - pierwsze spotkanie z Gruzją Reviewed by RepLife on 23:08 Rating: 5
Autor Wiadomość Temat postu: Gruzja i Armenia #1 Wysłany: 18 Maj 2014 23:09 Rejestracja: 18 Maj 2014Posty: 14 SkądWarszawaDokądGruzja/ArmeniaData pobytu3 tygodnieBagażBagaż rejestrowanyIlość pasażerów2Sam znalazłem449+529 PLNDodatkowe informacjeWitam,planuje w kumplem wyjazd w sierpniu do Gruzji i Armenii. Mam pytanie odnośnie biletów, ponieważ w tym momencie połączenie Wawa-Kutaisi jest strasznie drogie i obawiam się, że ceny nie spadną. Macie jakieś pomysły na tanią podróż do tych państw?Pozdrawiam,Kacper Ostatnio edytowany przez Goclawski, 19 Maj 2014 16:36, edytowano w sumie 1 raz Góra littleboy1989 Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #2 Wysłany: 18 Maj 2014 23:26 Rejestracja: 12 Kwi 2012Posty: 1344 niebieski Skorzystajcie z jutrzejszej promocji Wizza, gdzie drugi bilet ma być za free _________________ Góra Goclawski Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #3 Wysłany: 19 Maj 2014 13:50 Rejestracja: 18 Maj 2014Posty: 14 Widziałem ofertę, ale do tego potrzebne jest konto, którego nie mam Góra krystoferson112 Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #4 Wysłany: 19 Maj 2014 14:02 Rejestracja: 14 Mar 2014Posty: 1238Loty: 85Kilometry: 125 454 niebieski Załóż sobie jaki problem, poszukaj Kutaisi z Ukrainy. Góra Goclawski Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #5 Wysłany: 19 Maj 2014 16:37 Rejestracja: 18 Maj 2014Posty: 14 Ukraina odpada z powodu sytuacji politycznej. Głównym pytaniem jest czy ceny biletów spadną do Kutaisi spadną, czy szukać alternatywnego połączenia. Góra Goclawski Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #6 Wysłany: 20 Maj 2014 17:17 Rejestracja: 18 Maj 2014Posty: 14 Jakieś inne propozycje oprócz szalonej środy, ukrainy albo Stambułu? Góra glebolxxx Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #7 Wysłany: 20 Maj 2014 17:19 Rejestracja: 20 Lip 2012Posty: 141 Góra Goclawski Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #8 Wysłany: 21 Maj 2014 23:34 Rejestracja: 18 Maj 2014Posty: 14 Przelot Wawa-Budapeszt-Stambuł + pociąg do Tibilisi. Chce ograniczyć czas dojazdu do Gruzji, a taką mieszanką znacznie wzrosną koszty. Góra thingol Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #9 Wysłany: 22 Maj 2014 00:01 Rejestracja: 08 Lut 2013Posty: 163Loty: 5Kilometry: 5 119 Myślę, że ceny Wizzaira na sierpień jeszcze spadną. Na podobnym poziomie były wcześniej na lipiec, a teraz jest już trochę lepiej. Góra glebolxxx Temat postu: Re: Gruzja i Armenia #10 Wysłany: 22 Maj 2014 11:19 Rejestracja: 20 Lip 2012Posty: 141 moga spac ale niekoniecznie wszak to szczyt sezonu w Gruzji a kierunek moze sie pochwalic naprawde sporym zainteresowaniem ze strony turystow Góra
Zakaukazie, czyli Gruzja, Armenia i Azerbejdzan. Do tej krotkiej listy mozemy dodac jeszcze trzy samozwancze republiki, ktorych istnienia nie uznaja prawie zadne panstwa czyli Republike Gornego Karabachu, Abchazje i najmlodsza z trojki Osetie Poludniowa. Region ten liczy okolo 17 milionow mieszkancow i wcisniety jest miedzy trzy duze panstwa: Rosje, Turcje i Iran co jest jednym z glownych powodow jego burzliwej historii. Gruzja jest nam krajem najlepiej znanym. Za sprawa Abchazjj, Osetii Poludniowej i potyczek z Rosja mowilo sie o niej calkiem sporo w mediach. Mimo to jest coraz czesciej odwiedzanym przez Polakow miejscem, kojarzacym sie najczesciej z goscinnoscia, winem i pieknymi gorami. Jest jednoczesnie krajem, ktory nie zostal jeszcze calkiem zadeptany przez turystow, dlatego tez postanowilem sie tutaj wybrac nim nadejdzie nieuniknione. Armenia to malo rozpoznawalne panstwo, o ktorym przecietny Europejczyk zapewne nie jest w stanie powiedziec zbyt wiele. Grzebiac w pamieci moze uda nam sie przypomniec kilka faktow historycznych takich jak ten, ze bylo to pierwsze panstwo katolickie na swiecie czy rzez Ormian na przelomie XIX i XX w. No i stolica jest Erewan. Azerbejdzan brzmi natomiast najbardziej egzotycznie z calej trojki i oprocz mglistego pojecia gdzie lezy ten kraj, przed samym wyjazdem nie bylem w stanie nic o nim powiedziec. Wiedza zostala jednak uzupelniona przed podroza bogatszy o nia wybralem sie w dwu miesiecznego tripa po Zakaukaziu. Ale najpierw krotko o przygotowaniu do wyjazdu. Dojazd. Do niedawna do Gruzjj latal z Polski tylko LOT, ale od maja biezacego roku stale polaczenia z Gruzja (lotnisko przy Kouatisi) z Katowic i Warszawy otworzyl WizzAir. Jesli dobrze trafimy, mozemy upolowac bilet w dwie strony w cenie 200-300zl plus oplata za bagaz, ktora moze wyniesc nawet drugie tyle. Jesli ktos nie lubi latac tudziez cierpi na brak gotowki, moze wybrac droge ladowa przez Turcje. Do pokonania komunikacja publiczna lub autostopem wg preferencji. Podroz powinna zajac nie wiecej niz 3-5dni. Inna trasa moze byc droga przez Ukraine (tanie pociagi) i Rosje (wiza i zaproszenie), ale o tej z braku doswiadczenia nie moge powiedziec nic wiecej. Alternatywnym (i ciekawym) sposobem dotarcia do Gruzji moze byc prom UKR Ferry z Odessy lub Korczi na Ukrainie do Poti - ceny biletow zaczynaja sie od 140USD w jedna strone. Wizy. Gruzja i Armenia zniosla obowiazek wizowy - wjezdzamy na pieczatke w paszporcie. Problemem jest Azerbejdzan, ktory do uzyskania wizy w Warszawie wymaga zaproszenia. Zaproszenie mozna zalatwic przez agencje turystyczne, ale jest to bardzo drogie. Kiedys bez zaproszenia mozna bylo podobno dostac wizy w Tbilisi, ale jest to juz nieaktualne. Podobnie w Tabrizie i Teheranie. Wize mozna natomiast bezproblemowo dostac w malym konsulacie Azerbejdzanu w Batumi (Gruzja). W konsulacie pracuje przemily Pan, wielce zajety gra w pasjansa, ktory nie robi zadnych problemow z powodu braku listu zapraszajacego. 30 dniowa wiza jednokrotnego wjazdu kosztuje 150 lari czyli okolo 300zl. Wize do Abchazji mozemy zalatwic mailowo, wysylajac aplikacje wraz ze skanem paszportu na adres podany na stronie ministerstwa. Wize odbieramy w ministerstwie w stolicy Abchazji. Wize do Republiki Gornego Karabachu mozemy dostac w ambasadzie w Erewaniu, koszt 30 dniowej wizy to 10USD. Przy planowaniu podrozy bardzo wazna jest kolejnosc odwiedzanych panstw. Z wiza RGK w paszporcie zostanie nam odmowiony wjazd do Azerbejdzanu, z wiza Armenii musiny liczyc sie ze szczegolowa kontrola przez pogranicznikow. Wjazd do Gruzji przez Rosje i Abchazje zostanie potraktowany jako nielegalne przekroczenie granicy i prawdopodobnie skonczy sie aresztowaniem. Osetia Poludniowa jest niedostepna dla turystow. Pieniadze. Najlepiej wziac ze soba dolary lub euro (dolar ma nieznacznie lepszy kurs) i przygotowac sie na balagan w portfelu jesli planujemy odwiedzic wszystkie kraje, waluta Gruzji jest liar, Armeni i RGK dram, Azerbejdzanu manat, a w Abchazji chlopacy uzywaja rosyjskich rubli. Tyle na dzisiaj. Uciekam na nocny pociag do Tbilisi. Do uslyszenia!
Lista słów najlepiej pasujących do określenia "leży nad Loara":RZEKANANTESZAMKIORLEANTOURSLENASANNEWACYPRKOŁOMENBZURANIDAADRIATYKKAMAEBROMIELNOINAOKADRAWSKO
lezy na nim gruzja i armenia